Jak słusznie zauważył NDB2010 (miałem o tym napisać wcześniej notkę) Wojskowy Instytut Radiochemii nie przeprowadził badań poszycia TU154M pod kątem obecności śladów materiałów wybuchowych.
W maju i czerwcu 2010 na wniosek Prokuratury Wojskowej przeprowadzono jedynie badania szczątków takich jak: fragment książki przesiąkniętej paliwem, dwóch banknotów, fragmentu swetra, kawałka rączki parasolki itp.
Co więcej Wojskowy Instytut Radiochemii sam zauważa że nie ma akredytacji do prowadzenia badań na obecność materiałów wybuchowych ! Z dokumentu wynika że laboratorium ma jedynie akredytację do analizy śladów zawartości i źródeł promieniowania jonizującego oraz bojowych środków trujących.
W zał. nr 4 do Raportu Komisji Millera w którym na stronach 296-309 umieszczono Sprawozdanie z Badań wykonanych przez Wojskowy Instytut Radiochemii nie ma opisu procedury badania obecności materiałów wybuchowych, specyfikacji metody tych badań ani opisu przyrządów i ich wzorcowania ! Nie opisano szczegółowo ani metodolologii pomiarów ani procedury pobrania i typowania próbek: czy były reprezentatywne itp. Są jedynie suche wnioski iż "obecności materiałów wybuchowych nie stwierdzono".
Inaczej za to są opisane badania na obecność źródeł promieniowania: alfa, beta, gamma, neutronowego oraz środków trujących w których przynajmniej podano: szczegółowe wyniki, dane dot. stosowanych procedur badawczych, progi wykrywalności, rodzaje próbek poddanych badaniom oraz nazwy detektorów i urządzeń stosowanych w czasie analiz.
Wojskowy Instytut Radiochemii jak wskazuje nagłówek sprawozdania wykonanego na zlecenie PW jest: Laboratorium Analitycznym do Kontroli Przestrzegania Konwencji o Zakazie Broni Chemicznej. A zatem specyfiką badań laboratorium jest analiza i ocena stopnia zawartości bojowych środków trujących a nie materiałów wybuchowych !
Na usta ciśnie się pytanie: Czy badanie na obecność materiałów wybuchowych wykonane przez ośrodek bez akredytacji ma wogóle rangę procesową czyli mówiąc brutalnie czy jest dowodem w sprawie ?
Proszę również zwrócić uwagę na spis materiałów wybuchowych których miano nie wykryć. Wg "Sprawozdania z Badań" nie wykryto: dinitrotoluenu, nitroglikolu, nitrogliceryny, trinitrotoluenu (czyli popularnego trotylu), heksogenu, oktogonu oraz pentrytu.
Jest tylko jeden problem: taki materiał wybuchowy jak "oktogon" nie istnieje !
Istnieje za to oktogen który co ciekawe jest składnikiem ... oktolu - środka wybuchowego stosowanego w m.in głowicach rakiet powietrze-powietrze.
Pomylenie nazewnictwa materiału wybuchowego (oktogen) z nazwą ośmiokątnej bryły budynku (oktogon) świadczy o bardzo niskiej wiedzy piszącego nt materiałów wybuchowych.
Po raporcie takiej rangi, dotyczącego tak ważnej sprawy powinniśmy się spodziewać nie tylko profesjonalnej analizy (w randze dowodu procesowego) ale i późniejszej weryfikacji jego treści.
Notka będzie rozwijana