e2rdo e2rdo
3100
BLOG

Czy Instytut z Krakowa potwierdzi wiarygodność oryginalnej taśmy

e2rdo e2rdo Rozmaitości Obserwuj notkę 18

W ferworze dyskusji nad tym czy głos Dowódcy Sił Powietrznych został pomylony z głosem drugiego pilota, nie należy zapominać o podstawowym problemie: Jaka jest wiarygodność skopiowanego materiału ? Można przecież wykonać idealną cyfrową kopię zmanipulowanej taśmy rejestratora CVR a następnie bezcelowo analizować jej zawartość. W przypadku analizy porównawczej istnieje potrzeba potwierdzenia autentyczności materiału źródłowego. Niestety Krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych nie otrzymał oryginalnych taśm rejestratora MARS-BM o co od samego początku zabiegał chcąc wydać wiarygodną opinię fonoskopijną.

Uciekające godziny

Wg MAK-u rejestrator głosu w kabinie TU154M - MARS BM został znaleziony na miejscu katastrofy w stanie uszkodzonym. MAK w swoim raporcie (wer. angielska str. 61) stwierdził: mechaniczne uszkodzenie obudowy rejestratora (na zdjęciach widać pękniętą pokrywę), powyrywane kable, brak tabliczki znamionowej. Na zdjęciach rejestratorów  oblepionych świeżą niewyschniętą jeszcze ziemią (zdjęcia wykonane w siedzibie MAK) nie widać brak śladów oddziaływania wysokiej temperatury. Potwierdza to zresztą rosyjski komitet. Wg. raportu MAK, rejestrator został przewieziony z miejsca katastrofy 11.04.2010 do siedziby tej instytucji a następnie otwarty i skopiowany w obecności polskich i rosyjskich prokuratorów.

Inaczej widział tę sytuację Edmund Klich - polski akredytowany przy MAK opisując całą sytuację:

I już w godzinach wieczornych, chyba około godziny 20.00, w każdym razie było już ciemno, zostaliśmy przewiezieni na miejsce zdarzenia. (...) Te rejestratory żeśmy zobaczyli.
- Czy one były w tym samym miejscu, w którym były w momencie katastrofy?
Przypuszczam, że raczej mogły być tam doniesione, a może były w tym samym miejscu, w każdym razie były w takim błotnistym terenie. Zostały zabezpieczone i poleciały do Moskwy. (...)
Czy ja przekazałem Rosjanom rejestratory, nie mając do tego żadnych uprawnień? Ja ich nie miałem, więc nie mogłem im przekazać, gdybym miał je w teczce, to pewnie bym ich nie dał. No, oczywiście mogłem się rzucić na te rejestratory i powiedzieć „to jest polskie i wam nie dam”. Wtedy razem z tymi rejestratorami bym poleciał do Moskwy, bo pewnie użyliby siły.

Nasz Dziennik: O zabezpieczaniu rejestratorów tupolewa mówił też inny ekspert komisji Waldemar Targalski, który do Smoleńska przyleciał jeszcze 10 kwietnia wieczorem. Wedle jego relacji, rejestratorów pilnował rosyjski wartownik. Skrzynki zostały sfotografowane i po konsultacji z płk. Edmundem Klichem zapakowano je do pudeł i zaplombowano. Następnie zostały zawiezione do siedziby moskiewskiej siedziby MAK i tam zdeponowane.

Mniejszym problemem jest wpływ E.Klicha na decyzję o przewiezieniu rejestratorów. Z relacji polskich przedstawicieli wynika natomiast że:

- rejestratory zostały przewiezione do Moskwy późnym wieczorem 10.04.2010
- nie towarzyszył im polski przedstawiciel lub ekspert
- rejestratory nie zostały zdeponowane w sądzie, ambasadzie neutralnego kraju ani żadnej innej niezależnej instytucji

Między wywiezieniem rejestratorów do Moskwy a wykonaniem kopii 11.04 minęło co najmniej 8 krytycznych godzin w czasie których mogło dojść do zmanipulowania ich zapisu.

Nie wiemy co działo się z rejestratorami między momentem katastrofy a czasem ich pokazania polskim przedstawicielom. Sławomir Wiśniewski (montażysta TVP) widział na miejscu katastrofyjeden z rejestratorówjuż ok 8:45 czasu polskiego. Między czasem znalezienia rejestratorów a momentem ich zapakowania i wywiezienia do Moskwy mogło minąć od 8 do 10 godzin.

Wielokrotne i wybrakowane kopie

Pierwsza kopia zapisu rejestratora MARS-BM została wykonana 11.04 w obecności polskiego prokuratora i przedstawicieli rosyjskich. Sejf z taśmami został zabezpieczony ... papierową banderolą z pieczęcią polskiej Prokuratury Wojskowej. Kopię tę przesłuchiwali w warunkach biurowych polscy piloci, przedstawiciele 36 SP i członkowie KBWL (LP) uczestnicząc w tworzeniu stenogramu. Powstały dwie wersje stenogramu. Na jednej z nich brakowało podpisu ppłk. Bartosza Stroińskiego - pilota 36 SP który miał rozpoznać wszystkie głosy pilotów. Potem okazało się że MAK zmuszał ppłka. Stroińskiego do podpisania zobowiązania o nieujawnieniu efektów swojej pracy w Moskwie nawet przed polską prokuraturą. Długość zapisu opublikowanego przez MAK stenogramu wyniosła 38 minut 17 sekund.

28 maja 2010 firma Forenex (z St. Petersburga) rozpoczęła badanie kopii CVR. Jego celem było rozpoznanie niezidentyfikowanych głosów w kabinie. Wg tej firmy długość zapisu rejestratora MARS BM wyniosła 36 minut 24 sekundy. W porównaniu do stenogramu MAK zniknął także 15 sekundowy fragment zapisu ok 10 minut przed katastrofą. Nie wiadomo z czego wynika to niedoszacowanie czasu skoro Forenex miał pracować na kopii wykonanej 11.04. Możliwe że MAK dysponował wcześniejszą kopią lub "zaplombowany" sejf został otwarty i wykonano następną kopię. Firma zakończyła pracę 5.06 konkluzją że głos nn. (mówiący min. o braku decyzji prezydenta) należał do Dyrektora Protokołu Dyplomatycznego Mariusza Kazany.

31.05.2011 po stwierdzeniu nienaruszenia plomby i otwarciu sejfu w obecności szefa Prokuratury Wojskowej wykonano pierwszą kopię którą przekazano stronie polskiej. Tego samego dnia Jerzy Miller podpisał memorandum przekazujące stronie rosyjskiej rejestratory do czasu zakończenia jej postępowania sądowego. Nie zabezpieczono możliwości wypożyczenia dowodów przez polskich biegłych. Kopię zapisu MARS-BM Prokuratura Wojskowa przekazała Krakowskiemu Instytutowi Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna (KIES) celem analizy. Pobieżna analiza KIES wykazała brak 16 sekund nagrania. W czerwcu 2010 Jerzy Miller wyjechał do Moskwy odbierając drugą kopię nagrania CVR.

W październiku 2010 KIES informuje iż kopia przywieziona przez szefa KBWL LP jest zniekształcona zakłóceniem harmonicznym - przydźwiękiem sieci energetycznej lub buczeniem spowodowanym użyciem przez Rosjam nieekranowanego kabla (kabla o złej impendancji ?). Mimo kiepskiej jakości kopii KIES odczytuje bardzo wiele nowych słów w tym: "Odchodzimy", "Tam jest takie obniżenie" - wskazujących o wiedzy pilotów o ukształtowaniu terenu czyli obawie przed użyciem radiowysokościomierzy. Szef Prokuratury Wojskowej wnioskuje o wykonanie następnej kopii. KIES oczekuje na oryginalną taśmę.

W styczniu 2011 prokuratorzy z Warszawy udają się do Moskwy po 3-cią kopię zapisów rejestratora. Kopia ta zostaje wykonana  w ich obecności przez Rosjan a następnie przyjeżdża do Polski dopiero miesiąc po jej nagraniu. Przekazuje ją rosyjska prokuratura za pośrednictwem polskiej ambasady w Moskwie. W lutym 2011 KIES wciąż nie dysponował nawet kopią wykonaną przez polskich ekspertów. Strona polska wnioskuje o: Umożliwienie przeprowadzenia badań zewnętrznych magnetycznych nośników danych, jak również wykonanie kopii zawartych na nich zapisów, w obecności polskich biegłych i specjalistów, na terenie Federacji Rosyjskiej.

W maju 2011 do Rosji wyjeżdża Prokurator Generalny Andrzej Seremet. Ustala że polscy biegli przyjadą w celu wykonania kopii, zbadania i wykonania oględzin oryginałów rejestratorów i nośników magnetycznych.

Równo rok po otrzymaniu przez Jerzego Millera wybrakowanej kopii (31.05.2011) polscy specjaliści po raz pierwszy widzą na własne oczy oryginalne rejestratory. W ich obecności zostaje wykonana czwarta kopia. Rosjanie nie zezwalają na wypożyczenie oryginalnej taśmy motywując to dobrem śledztwa.

Krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych dysponuje czterema kopiami wykonanymi w różnym czasie. Bez dostępu do oryginału może dokonać jedynie analizy porównawczej. KIES może także wykonać poszlakowe badania np. ciągłości zapisu i tła. Nie wiemy jaki zakres badań przeprowadzili polscy biegli w Moskwie. Nawet jeżeli badano powierzchnię taśmy magnetycznej pod kątem charakterystycznych śladów zostawianych przez skos głowicy oraz badano stopień namagnesowania taśmy - NIE są to badania pozwalające na potwierdzenie oryginalności zapisu taśmy magnetycznej.

Do nagrania przetworzonej kopii na taśmę MARS BM można było użyć głowicy zamontowanej potem w rejestratorze Tupolewa. Badanie ciągłości pola magnetycznego nie da żadnego efektu w sytuacji nagrania całości 37 minutowego przetworzonego zapisu na taśmę. Stopień namagnesowania taśmy może być charakterystyczny dla zapisu wykonanego rok wcześniej (do ew. manipulacji mogło dojść już w kwietniu 2010).

Polscy biegli mogą co najwyżej potwierdzić zgodność kopii nie tyle z oryginałem co z zapisem na taśmie magnetycznej udostępnionej przez Rosjan ponad rok po katastrofie !

Pozostaje mieć tylko nadzieję że ekspertyza fonoskopijna KIES zawiera nie tylko rozpoznanie głosów i przypisanie ich poszczególnym osobom ale także analizę ciągłości nagrania i porównawczą analizę czterech kopii.

Po ekspertyzie KIES powinniśmy przede wszystkim oczekiwać próby zweryfikowania autentyczności zapisu.

e2rdo
O mnie e2rdo

▐▄▄▄▄▌Polak, optymista▐▄▄▄▄▌ Si Deus nobiscum, quis contra nos ?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości